środa, 7 stycznia 2015

Ikarusem przez Świat, czyli jedziemy krajową "ósemką"

Wczoraj miałam nie-przyjemność wsiąść do dawno nie widzianego autokaru marki ikarus... sytuacja rodzinna zmusiła mnie na pilną podroż z DUŻEGO miasta w Polsce, do małego miasta w Polsce.
Nie ma to, tamto, jedziemy, bilet 10 złotych, w autokarze nie było prawie nikogo....
A czego jeszcze nie było?
Na pewno nie było ABS... nie chcąc tracić czasu, wyciągnęłam komputer już na rogatkach DUŻEGO miasta, ale... ale nie było tak pięknie... poziom "rzucalności" w tym autokarze był tak duży, że nie byłam w stanie pisać, a co dopiero czytać na ekranie!! Pomimo, że trasa bardzo dobra, bez zakrętów...
No nic.. poczytam książkę... nie było fotela, który by odpowiadał temu zabiegowi. W sumie był wygodny, ale do czasu, bo ile można siedzieć pod kątem 90 stopni, a dodatkowo odmarzały ręce..
Nie było ogrzewania, choć na moją prośbę o włączenie, Pan Kierowca stwierdził ,że jest. Ogrzewanie... a i oczywiście, że było... zaczęło działać po 50 km, jak za chwilę musiałam wysiadać. Wcześniej wiało chłodem.

A co było... były cudowne odbicia głów na szybach, gumy na fotelach i niesamowite przeżycia cielesne;)

Dobrze, że takich autokarów coraz mniej. Gdyby nie mus, nie zdecydowałabym się na podroż w tych warunkach. Za 10 złotych można wrócić do starych czasów...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz